Miniatura do Lubię być w ruchu

Lubię być w ruchu

Z Robertem Lewandowskim, kierowcą w Piekarni Cukierni Putka rozmawiała Małgorzata Müldner.

Pamiętasz swój pierwszy dzień w piekarni?

– To były takie czasy, że nie wysyłało się CV itd. Ktoś powiedział mi, że Piekarnia Cukiernia Putka poszukuje pracowników. Stawiłem się w Wesołej, prezes Zbyszek przyszedł na rampę i zapytał, czy jeździłem wcześniej dużymi samochodami. Odpowiedziałem, że tak, a on na to: „Acha, to sobie poradzisz”. I tak od 20 lat wożę pieczywo.

Czasy się zmieniły. Jak postrzegasz piekarnię wczoraj i dziś?

– Miałem przyjemność pracować jeszcze z szefową Janiną, to ona rozliczała kierowców. Nie używała kalkulatora, błyskawicznie liczyła wszystko w słupkach i była przy tym niesamowicie precyzyjna. W obecności szefowej w biurze panowała cisza, każdy czuł przed nią respekt, łącznie z jej synem prezesem Zbyszkiem. Młodsze pokolenie wprowadziło rewolucję przede wszystkim związaną z rozrostem firmy. Powstała nowa piekarnia, a jej lokalizacja po lewej stronie Wisły w Jawczycach była dla nas szokiem. Przywykliśmy do starego miejsca w Wesołej, dojeżdżanie do pracy 35 km nie było komfortowe. Firma jednak poszła nam na rękę i dostaliśmy dodatek do pensji na pokrycie kosztów dojazdu. Wraz z rozrostem piekarni przybyło wielu nowych pracowników, kiedyś wszyscy się znaliśmy, teraz nie znam 80 proc. osób. Pracowałem w Jawczycach przez krótki okres, po którym wróciłem do Wesołej. Tu nadal jest kameralnie i rodzinnie, mimo że firma cały czas się rozwija.

Można zażartować, że twoje imię i nazwisko zobowiązuje do pozostania w ruchu nie tylko za kierownicą dostawczego samochodu. Jak zaczęła się twoja przygoda ze sportem?

– Rzeczywiście można tak zażartować, ale ja jestem jedynie amatorem i nie biegam za piłką tylko w maratonach. Już w szkole uprawiałem sport, zawsze oglądałem olimpiady i zastanawiałem się jak to jest, że organizm znosi taki wysiłek fizyczny. Postanowiłem to sprawdzić i wystartowałem w maratonie. Nie byłem przygotowany, po 30 km zaczęły się spore kłopoty. Ostatnie dwanaście kilometrów do mety przeczłapałem.

Zmagasz się z poważną chorobą. Czy sport jest dla ciebie rodzajem terapii?

– Mam cukrzycę. Pięć lat temu po przebiegnięciu maratonu poczułem się gorzej, m.in. miałem problem ze wzrokiem. Wtedy nie wiedziałem co się ze mną dzieje, bo przecież byłem zdrowy, silny, biegałem, osiągałem dobre wyniki. Postanowiłem zrobić badania, pojechałem do szpitala i zostałem tam na ponad tydzień. Lekarze wytłumaczyli mi jak żyć z cukrzycą. Przy tej chorobie trzeba przestrzegać odpowiedniej diety. Jeśli chodzi o pieczywo, polecam wszystkim chleb ProBody od Putki – ma naprawdę niski indeks glikemiczny, przetestowałem go na sobie. Diabetycy powinni też uprawiać sport, bo wtedy spalamy cukier. Kiedy jestem w toku treningowym, przyjmuję zdecydowanie mniejsze dawki insuliny. Jednak na zawodach zdarzało się, że mocno spadł mi cukier, więc sport czasem też przeszkadza w utrzymaniu choroby w ryzach. Ostatnio słuchałem wywiadu ze słynnym maratończykiem, który powiedział, że sport to zdrowie, dopóki nie zaczyna nam zależeć na wynikach. Zgadzam się z tym w pełni.

Na wynikach ci nie zależy, ale masz sporo osiągnięć sportowych, które z nich jest dla ciebie najważniejsze?

– Moim największym dotychczasowym osiągnięciem jest udział w Orlen Warsaw Marathon w 2015 roku. Dystans 42,195 km pokonałem w 3 godziny i 14 minut. Wśród ważnych dla mnie startów wymienię również udział w zawodach triathlonowych Ironman. Zaczynałem od 1/8 Ironmana, na spokojnych dystansach 22 km na rowerze, prawie 500 m pływania i 5 km biegu. Później pokonałem zawody 1/2 Ironmana. Wyścig rozegrał się w Mrągowie, był niesamowity upał i pamiętam, że pod koniec modliłem się, żeby to przetrwać. Udało się, zawody ukończyłem i to zmotywowało mnie do pokonania pełnego dystansu IM, czyli 3,8 km pływania, 180 km na rowerze i maratonu do przebiegnięcia. Uzyskałem też dobre wyniki w biegach przełajowych, biegach po górach. Ukończenie pierwszej górskiej setki było dla mnie sukcesem, zwłaszcza fakt, że do mety dotarłem z godnością, nie na czworaka. Podczas zawodów Łemkowy Ultra-Trail miałem, jak to się mówi w żargonie biegaczy „dzień konia” – byłem nie do zajechania, biegłem przez 27 godzin.

Zawody wymagają czasu nie tylko pod kątem przygotowania. Jak godzisz obowiązki służbowe z wyjazdami?

– Wszystko planuję z wyprzedzeniem i mam wsparcie ze strony szefostwa firmy. Kierownik Zdzisław, mój serdeczny kolega, zawsze stara się dopasować grafik do moich planów sportowych. To oczywiście działa w dwie strony. Jak jest potrzeba, ja też jestem do dyspozycji bez względu na porę dnia i nocy.

Jakie najbliższe zawody uwzględnione są w twoim grafiku?

– Moim marzeniem jest start w ultramaratonie górskim Ultra-Trail du Mont-Blanc. To jeden z najtrudniejszych biegów terenowych w Europie. Uczestnicy muszą pokonać 170 km, a łączne przewyższenie wynosi 10000 m. Trasa jest trudna, ale bardzo malownicza, wiedzie przez Szwajcarię, Francję i Włochy. Zawody zaplanowane są na 28 sierpnia i mam nadzieję, że się odbędą. Czekam na ten bieg z niecierpliwością, bo uwielbiam góry.

Ile kilometrów trzeba przebiec, żeby zmierzyć się z trasami Mont-Blanc?

– W okresie przygotowawczym przed zawodami Biegam ok 90 km tygodniowo, a przygotowuję się ok. 20 tygodni. Biegam po lesie w okolicy Radości, w lasach wawerskich, wzdłuż Wisły, Świdra.

Jak uciekasz przed monotonią podczas treningów?

– Bieganie to moja pasja, w ten sposób trenuję ciało, oczyszczam umysł i cieszę się z kontaktu z przyrodą. Nie nudzę się nawet, jak dobrze znam trasy. W samochodzie zawsze mam przy sobie buty do biegania, na wypadek, gdybym przypadkiem odkrył nowe miejsce na trening. Czy z twoją pracą jest podobnie?

Nigdy się nie nudzisz, nie myślałeś o zmianie zawodu?

– Wygląda na to, że zmiany lubię tylko krajobrazu na trasie biegu, albo dostawy. Pracujemy, żeby zarabiać, ale dla mnie ważna jest też atmosfera, relacje między ludźmi, a to bardzo cenię sobie w naszej firmie. Dodatkowo lubię być w ruchu, nie potrafiłbym wysiedzieć przy biurku.

Dziękuję za rozmowę

Chcesz sprawdzić czy Piekarnia Putka to dobre miejsce dla Ciebie?

Czytaj też

Z jednego pieca chleb jedli

Z jednego pieca chleb jedli

Pracują razem od blisko trzech dekad, zaczynali od wypieku podstawowych produktów, dziś zajmują kluczowe stanowiska w firmie, zarządzają obszarem produkcji,...

Z jednego pieca chleb jedli
Zmiany pozwalają wzrastać

Zmiany pozwalają wzrastać

To miała być przygoda na chwilę, która trwa już dekady. O Piekarni Cukierni Putka wczoraj i dziś opowiadają: Agnieszka Janowska,...

Zmiany pozwalają wzrastać
Z miłości do rodzinności

Z miłości do rodzinności

O różnych kierunkach kariery w jednej firmie, opowiadają wieloletni pracownicy Piekarni Cukierni Putka Hanna Szymanek oraz jej syn Marcin Szymanek....

Z miłości do rodzinności